*muzyka*
środa, 3 września godz. 16:03
Moje ręce drżały ale jakoś dojechałam do domu. Co chwila obracałam się za siebie sprawdzając czy przypadkiem on za mną nie jedzie. Co to było? To wszystko musiało mi się tylko wydawać. Znając życie to ja przekręciłam kluczyki.
Podjeżdżałam pod mój dom i zobaczyłam jakiś obcy mi samochód stojący na podjeździe. Ominęłam go i wjechałam do garażu. Złapałam za swój beżowy plecak, wyszłam z samochodu i z trzaskiem zamknęłam drzwiczki. Powoli wchodziłam na schody, które znajdowały się w garażu a mnie prowadziły do kuchni. Otworzyłam drzwi, weszłam do środka próbując bezszelestnie przedostać się do mojego pokoju. Z salonu słyszałam rozmowę mych rodziców i jakieś obcej osoby. Był to męski głos niski i poważny. Nie chciałam przeszkadzać więc szybko wyszłam z kuchni i pobiegłam na schody chcąc być nie zauważoną.
- Gdzie tak uciekasz - usłyszałam głos Lucy. Obróciłam się. Spoglądała na mnie promiennym uśmiechem. Odwzajemniłam ten uśmiech.
- Nie chciałam przeszkadzać - odpowiedziałam. Zdjęłam plecak i położyłam go na schodach. Powoli szłam do salonu. Stanęłam w progu nie mając zamiaru wchodzić dalej.
- Dzień dobry - powiedziałam niepewnie zaczynając bawić się moją bransoletką.
- Witam - obrócił się do mnie, siedzący na kanapie mężczyzna - więc to jest ta wasza piękna córka Lena.
Znów się uśmiechnęłam i zdenerwowana rozejrzałam po pokoju szukając w głowie szybkiej wymówki aby móc już iść do siebie. Przypomniałam sobie o dzisiejszym wypadzie na zakupy i uznałam, że będzie to dość dobre.
- Ehm - chrząknęłam - ja zaraz jadę. Umówiłam się z Emily na zakupy, więc... wy sobie tu rozmawiajcie a ja zmykam.
Kiedy skończyłam liczyłam na jakiś sprzeciw ale nic. Pokiwali tylko głowami i powrócili do rozmowy. Nie przeszkadzało mi to ale myślałam, że usłyszę pytania typu: gdzie? kiedy będziesz? cym tam pojedziesz? czy chłopcy jadą z wami?. To ostatnie było zadawane przez mojego ojca.
Złapałam za plecak i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam go na łóżko. Wzięłam torebkę wiszącą na krześle i chciałam już wychodzić ale coś mnie zatrzymał. Zerknęłam na biurko. Leżał tam mój szkic. Wzięłam go do ręki i popatrzyłam na niego. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy gdy spojrzałam w naszkicowane oczy. Przez moment wydawały się jak prawdziwe, tak gdyby właśnie teraz Harry stał przede mną i spoglądał na mnie. Szybko odepchnęłam tę myśl i rzuciłam rysunek na biurko nie odwracając się już.
Zbiegłam na dół i jak burza wybiegłam na podwórko. Postanowiłam zostawić samochód w garażu a samej pojechać autobusem czego dawno już nie robiłam.
godz. 16:03
Jak debilka stałam pod centrum czekając na przyjaciółkę. Byłam już mocno wkurzona i brakowało naprawdę mało żebym wybuchła i nawrzeszczała na osobę akurat przechodzącą obok.
Z kieszeni spodni wyjęłam telefon i wybrałam numer Emily. Czekałam aż odbierze słuchając irytującej piosenki, która akurat grała.
- Tak - odezwała się po drugiej stornie.
- Kurwa mać gdzie ty jesteś - wrzasnęłam do słuchawki nie zwracając uwagi na przechodniów - czekam tu na ciebie, stoję jak jakaś debilka a ty się nie pojawiasz!
- Przecież ci napisałam, że nie mogę przyjść - Emily brzmiała spokojnie.
- Nie dostałam żadnej wiadomości - powiedziałam, próbując się uspokoić.
- To sprawdź - burknęła - myślisz, że chce mi się siedzieć na urodzinach babci zamiast chodzić z tobą?
Zaśmiałam się i przerwałam rozmowę. Sprawdziłam wiadomości niczego nie było tak jak to powiedziałam. Nagle przyszła wiadomość. Otworzyłam ją i oczywiście była od Emily. Spojrzałam na godzinę wysłania, 16:01. Miała rację, że ją wysłała a ja dziwiłam się dlaczego tak późno doszła. No trudno, skoro już tam byłam grzechem byłoby nie zrobienie zaplanowanych zakupów.
godz. 18:29
Biegłam, potrącałam ludzi, przewracałam się ale biegłam dalej. A dlaczego? Dlatego, że pochłonięta szałem zakupów zapomniałam kiedy mam autobus. Nie miałam samochodu a następny był dopiero o dwudziestej. Nie miałam zamiaru siedzieć tu i nic już nie robić. Byłam we wszystkich możliwych sklepach i kupiłam wszystko co chciałam i co było mi potrzebne.
Wybiegłam na dwór i zobaczyłam mój odjeżdżający autobus. Miałam nadzieje, że jeszcze zdążę. Krzyczałam za nim ale nikt tego nie słyszał. Zostałam sama na przystanku. Rzuciłam torby na ziemię i zaczęłam cicho klnąć. Musiałam jakoś dojść do domu i to teraz. Nie chciałam wracać po ciemku. W dodatku znajdowałam się przy lesie. Może i przesadzałam ale jakoś nie podobał mi się pomysł spotkania jakiegoś psychicznego człowieka pytającego się czy może mi coś zrobić.
Złapałam torby i ruszyłam w drogę. Nie dojadę to dojdę, spacerek nikomu nie zaszkodzi.
Byłam już coraz dalej centrum a do domu był jeszcze spory kawał drogi. Na razie nie miałam nic przeciwko ale gdy zaczął padać deszcz nerwy mi puściły. Podniosłam wzrok i spojrzałam w niebo.
- Naprawdę, kurwa naprawdę - krzyczałam, a deszcz padał coraz bardziej. W ciągu kilku chwil zmienił się w ulewę. Usiadłam na ziemi i zaciągnęłam kaptur na głowę. Patrzyłam w trawę próbując znów coś wymyślić. Miałam do wyboru, siedzieć tu, poczekać na autobus lub jechać z kimś obcym. Do głowy nie wpuszczałam nawet myśli o tym, że mogła bym zadzwonić po rodziców. To nie wchodziło w grę.
Siedząc tak i użalając się nad sobą nie zauważyłam, znajomego srebrnego samochodu, który zatrzymał się niedaleko mnie. A z samochodu wyszedł, oczywiście nikt inny tylko największy palant Harry. To już była przesada. Przecież nic nie zrobiłam a zostałam tak ukarana. To wszystko było nie fair.
Harry szedł w moim kierunku z drwiącym uśmieszkiem na twarzy czym jeszcze bardziej mnie wkurzył. Miał na sobie czarną bluzę z kapturem. Stanął nade mną i przyglądał mi się z góry. Przez chwilę stał tak w bez ruchu a ja także nie miałam zamiaru się odzywać.
- Będziesz tu tak siedzieć - przemówił z rozbawieniem w głosie.
- Tak - syknęłam.
- Na tym deszczu - zadał kolejne pytanie, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Tak - nie spoglądałam na niego ale czułam na sobie jego spojrzenie. Dziwiło mnie to, że kiedy byłam sama chciałam aby on znalazł się gdzieś w pobliżu ale gdy już był miałam ochotę mu przywalić.
- Cała mokra, będziesz siedzieć do wieczora przy lesie gdzie kręcą się podejrzane typki - zaśmiał się.
- Tak - powiedziałam przez zęby.
- Może cię podwieźć - zapytał próbując opanować śmiech.
Podniosłam się i spojrzałam w jego zielone oczy.
- Nawet kiedy miałabym do wyboru iść samej w ten deszcz przez całą noc lub jechać z tobą, wybrałabym to pierwsze - krzyknęłam pełna gniewu. Spodziewałam się, że chłopak się zawstydzi lub coś w tym stylu a tu nic. Zaśmiał się tylko głośno i nie ruszył się z miejsca.
- No cóż - znów się uśmiechnął - ja nie mam zamiaru się stąd ruszyć, póki się nie zgodzisz. Więc albo grzecznie pójdziesz razem ze mną do samochodu albo zaciągnę cię tam siłą.
- A dlaczego ci tak na tym zależy, co - mówiłam z większym gniewem niż do tej pory - nie cierpię takich typków jak ty, jesteś okropny, chamski i chociaż nie znam cię długo i wiem, że raczej się nie dogadamy.
- Zadziorna - zaśmiał się - ja też nie znam cię długo ale wiem, że jesteś uparta, potrafisz być wredna ale jednak masz jakiś tam urok - przybliżył się tak, że mogłam poczuć jego oddech - i mogę cię zapewnić, że się dogadamy.
Po plecach przeszedł zimny dreszcz. A w głowie zaczęły mi się plątać myśli. Chciałam coś powiedzieć, odegrać się ale on zbił mnie z tropu myślenia. Stałam wpatrzona w niego wciąż szukając jakiejś riposty ale zanim coś powiedziałam on przeszedł obok mnie i zaczął zbierać moje torby. Stałam nie ruszając się z miejsca i przyglądałam mu się. Harry pozbierawszy wszystko otworzył bagażnik wrzucając do niego moje rzeczy. Podszedł do drzwi od strony pasażera i otworzył je.
- Wchodzisz - zapytał.
Wzięłam głęboki wdech i szybko podeszłam do samochodu. Weszłam do środka a on zamknął za mną drzwi po czym sam szybko wszedł z drugiej strony samochodu. Włączył silnik i ruszyliśmy w drogę. Dopiero teraz poczułam jak bardzo jestem przemoczona oraz jak bardzo jest mi zimno. Harry spojrzał na mnie wyciągając rękę. Momentalnie odsunęłam się bardziej na bok spoglądając na niego, Ten znów się zaśmiał.
- Nie bój się - powiedział - widzę, że jest ci zimno więc chciałem... - nie dokończył.
- Nie trzeba - odparłam.
Kiwnął głową znów skierowując swój wzrok na drogę. Jechaliśmy w ciszy a jemu to odpowiadało. Mnie ta cisza męczyła więc postanowiłam zacząć rozmowę.
- Skąd jesteś - zapytała,.
Harry spojrzał na mnie uśmiechając się. Tym razem był to sympatyczny uśmiech.
- Z daleka - odparł.
- Czyli z Anglii czy może...
- Z Anglii tylko, że innego miasta - powiedział - proszę już jesteśmy.
Spojrzałam przez szybę i zobaczyłam mój dom. Droga minęła nam szybko a ja chciałam iść na piechotę.
- Może pomóc ci w zakupami - zapytał.
- Nie dzięki, poradzę sobie - uśmiechnęłam się nie pewnie - dzięki.
Odpięłam pasy, otworzyłam drzwi i wyszłam na zewnątrz. Otworzyłam bagażnik, wzięłam torby i poszłam już do domu. Przy drzwiach obróciłam się jeszcze do tyłu. Samochód jeszcze stał na ulicy a kierowca przypatrywał mi się. W końcu ruszył z podjazdu. Obróciłam się z powrotem i otworzyłam drzwi.
__________________________________
Hejoo :3
Jest kolejny mam nadzieję, że się podoba.
Macie szczęście, że znów jestem chora bo inaczej rozdział byłby dopiero w poniedziałek.
WAŻNE INFO!
Zmiany na blogu.
Chcę zmienić szablon na taki wiecie z własnymi zdjęciami.
Mam więc pytanko czy ktoś z was zna może szabloniarnie lub osobę
która umie je robić i zrobiłaby moje zamówienie?
Nie chodzi mi o Szblonice bądź Zaczarowane Szablony.
Jakieś takie mało znane gdzie mają mało zamówień.
I PROSZĘ O ZAGŁOSOWANIE W
ANKIECIE. JEST TO BARDZO WAŻNE ♥
zajebiśty blog czekam na nexty <3
OdpowiedzUsuńSuper <3 Uważam, że lepszy pomysł był by gdybyś nie zrobiła ze swoimi zdjęciami tylko z chłopaków lub bohaterów :)
OdpowiedzUsuńSuper <3 Dodawaj szybko next'a!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze świetny <33 czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze świetnie! A z szablonirani to znam http://remindmelove.blogspot.com/ na której zamawiałam taki mroczniejszy szablon, możesz zobaczyć http://you-are-dead-anyway.blogspot.com/ Myślę, że Ci się spodoba, a nie mają dużo zamówień :) Musisz się po prostu załapać ^^
OdpowiedzUsuńCzekam na next!!
OdpowiedzUsuńNext <3 !
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział. Co ile dodajesz rozdziały?
OdpowiedzUsuńzostałaś nominowana do Libster Award więcej informacji znajdziesz tutaj od-marzen-do-milosci.blogspot.com =)
OdpowiedzUsuńCzytam opis na moim blogu, który pozostawiłaś w spamie wraz z adresem. Myślę, że na pewno będzie fajne anioł ciemności mnie zaciekawił *.*. Jednak gdy zobaczyłam Harrego Stylesa na szablonie od razu opowiadanie mnie zniechęciło, bo nie lubię czytać o żandych z członków one direction. Nic do nich nie mam, ale nie jestem ich wielką fanką. Po prostu nie chce o nich czytać ;).
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam, bo powiedziałam sobie, ze już Ci skomentuje chociaż jeden rozdział :).
Pisać naprawdę umiesz, opisy są świetne.
Pomysł jest cudowny, ale szkoda, że jednym z bohaterów jest Harry... Szkoda, że piszesz o one direction, tak byłabym Twoją stałą czytelniczką, no ale cóż... Takie życie ;/.
Pozdrawiam!
Amy ;)
W wolnej chwili zapraszam również do siebie :)
http://melodie-serc.blogspot.com/
Dziękuję ci że tu zaglądnęłaś. Jest mi bardzo miło, że rozdział ci się spodobał. Masz rację, cóż takie życie. Pokochałam 1D i Hazze oczywiście ;) więc zaczęłam pisać. Cieszę się że po mimo iż za nimi nie przepadasz napisałaś komentarz.
UsuńRozdział genialny jak zawsze czekam na neext
OdpowiedzUsuń